Jak wspominałem w poprzednim odcinku, liczba podwójna jest nadal używana w standardowym języku słoweńskim. Zachowała się także w języku dolnołużyckim i w literackim górnołużyckim (choć znika w stylu potocznym). W innych współczesnych językach słowiańskich zanikła jako kategoria gramatyczna, pozostawiając tylko ślady w postaci izolowanych form odmiany, które zaczęły pełnić inne funkcje. W dawnych językach słowiańskich, zwłaszcza w staro-cerkiewno-słowiańskim, liczba podwójna była wciąż żywa i szeroko stosowana.
Poza grupą słowiańską liczba podwójna występuje (w ograniczonym zakresie) w szkockim języku gaelickim. Jest to pamiątka jej dawnej obecności w języku staroirlandzkim i w ogóle w językach celtyckich. Język starolitewski stosował liczbę podwójną, ale we współczesnym litewskim zostały z niej tylko formy reliktowe. Wymarły język gocki zachował liczbę podwójną w formach odmiany pierwszej i drugiej osoby zaimków osobowych i czasowników, ale nie w rzeczownikach ani w przymiotnikach. W pozostałych językach germańskich widzimy tylko resztki liczby podwójnej zaimków, stopniowo wychodzące z użycia. Język starogrecki w czasach Homera wciąż posiadał liczbę podwójną, ale w okresie klasycznym jej zakres użycia skurczył się radykalnie, a w grece współczesnej nic z niej nie zostało. W języku staroindyjskim liczba podwójna była w pełni rozwinięta w całej deklinacji i koniugacji, ale nie zachował jej żaden dzisiejszy język indoaryjski. W językach irańskich, blisko spokrewnionych z indyjskimi, liczba podwójna miała tendencję do zaniku już w starożytności. Liczbę podwójną miały języki tocharskie, ale wymarły one bezpotomnie, a liczba podwójna wraz z nimi. Inne języki indoeuropejskie (w tym łacina) wykazują ślady dawnej obecności liczby podwójnej, ale nie używały jej w czasach historycznych.
Widzimy zatem w naszej rodzinie językowej rozwój jednokierunkowy: od liczby podwójnej w pełnym rozkwicie, prawie dorównującej rozmaitością form liczbie pojedynczej i mnogiej, do jej całkowitego zaniku. Oczywiście świat się nie kończy na językach indoeuropejskich. Liczbę podwójną spotykamy w wielu innych rodzinach, ale jej historia zwykle wygląda podobnie. Na przykład wśród języków semickich dobrze rozwiniętą liczbę podwójną ma język arabski; miał ją także, choć na niewielką skalę, biblijny hebrajski (w hebrajskim współczesnym, a także w aramejskim, pozostały tylko jej relikty). Istniała ona niewątpliwie w języku prasemickim, ale już w najstarszym udokumentowanym języku z tej grupy, akadyjskim (teksty znane od ok. 2500 r. p.n.e.) liczba podwójna odgrywała rolę marginalną i stopniowo zanikała. Ograniczoną obecność, a następnie zanik liczby podwójnej widzimy też w języku staroegipskim, który był dalekim krewnym grupy semickiej. Liczba podwójna występowała m.in. w rodzinie uralskiej i eskimosko-aleuckiej. W pierwszej z nich zanikła w większości języków, choć przeżyła w trzech grupach (saamskiej, obskougryjskiej i samojedzkiej). W drugiej dla odmiany liczba mnoga ma się bardzo dobrze, choć utracił ją język grenlandzki.
Historia rodziny uto-azteckiej w Ameryce Północnej i Środkowej pokazuje jednak, że liczba podwójna nie zawsze jest zanikającym reliktem, lecz może powstawać na nowo. Tam liczby podwójnej nie da się zrekonstruować dla wspólnego przodka, ale w trzech gałęziach tej rodziny liczba podwójna wyewoluowała niezależnie, przybierając różne formy. Ciekawy sposób wyrażania podwójności rozwinął się w języku hopi (północno-wschodnia Arizona). Hopi dysponuje końcówkami liczby podwójnej dla rzeczowników (należących do kategorii ożywionych: kawayo ‘koń’, kawayot ‘dwa konie’, kawayom ‘konie [trzy lub więcej]’), ale nie ma form podwójnych zaimków ani czasowników. Jeśli jednak połączy się podmiot wyrażony zaimkiem w liczbie mnogiej z orzeczeniem w liczbie pojedynczej, całość jest interpretowana jako liczba podwójna. Na przykład ’itam peenaya oznacza ‘my [grupa co najmniej trzech osób] namalowaliśmy’, ale ’itam peena (dosłownie: „my namalowałem”) oznacza ‘my [dwie osoby] namalowaliśmy’. Także rzeczowniki z końcówką liczby podwójnej łączą się z orzeczeniem w liczbie pojedynczej. Ewidentnie ludzie mówiący językiem hopi konceptualizują podwójność jako szczególny przypadek pojedynczości, a nie mnogości.
Języki posiadające liczbę podwójną rozproszone są po różnych częściach świata, od południowej Afryki po Australię, Nową Gwineę, Oceanię i obie Ameryki (gdybyśmy nadal używali jej w polskim, powiedzielibyśmy: „obie Ameryce”). Czasem obejmuje kilka części mowy i wymaga skomplikowanego systemu zgody gramatycznej; kiedy indziej jest ograniczona np. do zaimków (tak jest w wielu językach ogromnej rodziny austronezyjskiej). Ciekawe, że kontrast między liczbą pojedynczą, podwójną i mnogą może występować nawet w językach posiadających bardzo ograniczony system liczebników (typu „jeden, dwa, trzy, dużo”). Istnieją też warianty liczby gramatycznej nieznane w Europie, jak choćby liczba potrójna albo liczba paukalna (oznaczająca, że czegoś jest więcej niż dwa, ale raczej kilka niż wiele) odróżniana od liczby „prawdziwie” mnogiej. Zresztą i kategoria liczby w języku praindoeuropejskim była dość skomplikowana. Prawdopodobnie istniały w nim pierwotnie (oprócz liczby pojedynczej i podwójnej) dwa typy liczby mnogiej: zbiorowa (odnosząca się do zbioru obiektów stanowiących jakąś całość) i dystrybutywna (gdy obiekty były traktowane jako indywidualne, odrębne byty).
Czasem widzimy, w jaki sposób liczba podwójna powstawała historycznie. Na przykład w językach oceanicznych (jedna z gałęzi rodziny austronezyjskiej) element pierwotnie identyczny z liczebnikiem ‘2’ (praoceaniczne *rua) był dodawany jako przyrostek do zaimków osobowych, po czym ulegał uproszczeniu fonetycznemu. Co ciekawe, końcówki zaimków liczby mnogiej w językach Polinezji pochodzą z kolei od liczebnika *tolu ‘3’, ponieważ ich praoceaniczne odpowiedniki pierwotnie sygnalizowały liczbę potrójną. Takie jest pochodznie np. form maoryjskich: kōrua ‘wy [dwoje]’, koutou ‘wy [co najmniej troje]’. W niektórych językach polinezyjskich liczebnik ‘2’ był z kolei dołączany jako przedrostek do rzeczowników, tworząc ich liczbę podwójną (np. ruu-manu ‘dwa ptaki’ w języku mele-fila, jednym z ponad 100 języków oceanicznych używanych w wyspiarskiej Republice Vanuatu, obejmującej archipelag o tej samej nazwie na Oceanie Spokojnym).
Jak często liczba podwójna powstaje w podobny sposób? Trudno powiedzieć. Indoeuropejskie końcówki liczby podwójnej nie wyglądają na spokrewnione z liczebnikiem *dwo- (który, nawiasem mówiąc, sam je przybierał). Mamy do czynienia z kategorią tak starą, że jej początki nikną w nierekonstruowalnej przeszłości. W każdym razie wydaje się, że liczba podwójna o wiele łatwiej zanika niż rodzi się na nowo, co niezbyt pomyślnie wróży jej na przyszłość. Być może ta tendencja do zaniku ma związek z systematyzowaniem systemu liczebników i rozwojem świadomości, że ‘dwa’ to taki sam liczebnik jak ‘trzy’, ‘dziewięć’ albo ‘dwadzieścia’, w związku z czym osłabiony zostaje jego status jako pojęcia fundamentalnego i nie trzeba go wyróżniać gramatycznie. Trzeba jednak pamiętać, że już Praindoeuropejczycy potrafili liczyć co najmniej do kilkuset i posługiwali się w tym celu systemem dziesiętnym. Mimo to liczbie podwójnej udało się w kilku grupach potomnych przeżyć rozpad języka praindoeuropejskiego o tysiące lat. Rozwój arytmetyki być może ją osłabił, ale na pewno nie zabił jej natychmiast.
Fakt, że w niektórych kulturach liczba podwójna i inne kategorie podobnego typu najwyraźniej odpowiadają jakimś ważnym potrzebom komunikacyjnym, widać w przypadku, gdy struktura gramatyczna języka budowana jest na nowo. Jest tak np. w przypadku tzw. języków kreolskich, o hybrydowym rodowodzie. Jeden język (np. angielski jako język dawnych kolonistów i narzuconej przez nich administracji) dostarcza słownictwa, natomiast ludzie mówiący pierwotnie innymi językami, wspólnie eksperymentując, kształtują nowe struktury składniowe i morfologiczne, nie naśladując gramatyki angielskiej, tylko angielskim. W Papui–Nowej Gwinei, gdzie lokalnych, bardzo zróżnicowanych języków są setki, kreolski język tok-pisin stanowi narzędzie porozumiewania się ponad barierami językowymi dla kilku milionów ludzi. Dla kilkuset tysięcy tok-pisin stał się pierwszym językiem ojczystym. Tok-pisin ma system zaimków osobowych pokazanych w tabeli poniżej. Wszystkie elementy, z których zbudowane są zaimki, są pochodzenia angielskiego, ale ich kombinacje i funkcje są efektem kreatywności Nowogwinejczyków.
O ile ogólnie gramatykę tok-pisin można uznać za uproszczoną w porównaniu z angielskim, o tyle zaimki osobowe tworzą system bardzo wyrafinowany i wyrażają kontrasty, do których przywykli użytkowicy rdzennych języków wyspy. Zaimki przybierają liczbę pojedynczą, podwójną, potrójną lub mnogą, a w obrębie pierwszej osoby dzielą się – w liczbach innych niż pojedyncza – na inkluzywne (obejmujące zarówno mówiącego, jak i jego rozmówcę) i ekskluzywne (wyłączające rozmówcę). Na przykład inkluzywna liczba podwójna yumitupela oznacza ‘ty i ja [i nikt więcej]’, a ekskluzywna liczba potrójna mitripela oznacza ‘ja i dwie inne osoby [ale nie ty]’. W sumie angielskiemu we lub polskiemu my odpowiada w tok-pisin aż sześć różnych zaimków, odnoszących się do sześciu różnych sytuacji. Natomiast rodzaj gramatyczny nie ma w tok-pisin znaczenia, dlatego np. em oznacza ‘on’, ‘ona’ lub ‘ono’. Jak widać, nawet w języku uważanym (niezupełnie słusznie) za uproszczony może nastąpić samoorganizacja prowadząca do powstania skomplikowanej struktury.
Nietypowe, rzadziej występujące zjawiska językowe szczególnie wzbogacją naszą wiedzę o rozmaitości dróg ewolucji języka i czynnikach wpływających na jego rozwój. Gdyby badania językoznawcze były ograniczone do dobrze znanych języków europejskiego kręgu kulturowego, mielibyśmy bardzo zawężone pojęcie o tym, jak działa ludzki system poznawczy i jak porozumiewają się ludzie. Jest to – obok wielu innych – bardzo dobry powód, żeby chronić różnorodność językową świata.
Skoro o liczbie mnogiej mowa, to bardzo mnie ciekawi jak powstały występujące w naszym języku rzeczowniki, które nie mają w ogóle liczby pojedynczej np. “drzwi, odrzwia, wrota”. “Nożyczki” łatwiej wytłumaczyć – nóż, mały nożyk, jeszcze mniejszy nożyczek i w liczbie mnogiej nożyczki (tu akurat dwa), ale kilka par nożyczek – też swoiste kuriozum.
Drzwi miały liczbę pojedynczą w prasłowiańskim, ale w polskim przetrwała tylko mnoga (pojedyncza, gdyby się zachowała, brzmiałaby [ta] dźwierz, stąd odźwierny). Dzisiejsza polska forma uległa metatezie (przestawce spółgłosek): *dvьrì > *dvři > *dřvi > drzwi. Gdyby nie przestawka, powstałaby trudna nawet dla Polaków forma “d(ź)wrzy”. Liczba mnoga (a czasem podwójna) dla drzwi jest częsta w różnych językach, bo drzwi od tysięcy lat były jednym z najbardziej skomplikowanych elementów stolarki budowlanej. Miały odrzwia, zawiasy lub oś, na której się obracały, i łożyska, były więc wieloczęściowym urządzeniem, a nie pojedynczym przedmiotem; od dawna (np. w starożytnej Grecji i Rzymie) były też w użyciu drzwi składane w harmonijkę (Rzymianie ponoć nie cierpieli drzwi jednoskrzydłowych).