Gżegżółka, czyli skąd się biorą słowa (2)

W poprzednim odcinku ustaliliśmy, że prasłowiańskim przodkiem słowa gżegżółka ‘kukułka’ była forma rekonstruowana jako *žegъz-, rozszerzona przez końcówkę wyrażającą rodzaj żeński, ewentualnie sufiksy sygnalizujące zabarwienie uczuciowe, w tym zdrabniające lub spieszczające, co często się zdarza w nazwach ptaków. Aby posunąć się dalej w głąb czasu, możemy zastosować dwie metody: rekonstrukcji wewnętrznej i rekonstrukcji porównawczej. Pierwsza polega na tym, że nie wchodząc poza dane słowiańskie, próbujemy wydedukować (na podstawie niezależnie posiadanej wiedzy o zmianach językowych), z jakiej wcześniejszej postaci mogła wyewoluować sekwencja *žegъz-. Druga metoda, zwykle dająca bardziej wiarygodne wyniki, polega na zidentyfikowaniu form pokrewnych w innych językach i wykorzystaniu tej dodatkowej informacji do zrekonstruowaniu wspólnego przodka porównywanych form.

Co możemy stwierdzić na podstawie wiedzy o pochodzeniu dźwięków występujących w języku prasłowiańskim? Otóż spółgłoska *ž może pochodzić tylko z jednego źródła: jest nim tzw. pierwsza palatalizacja słowiańska, czyli zmiękczenie spółgłosek tylnojęzykowych przed samogłoskami przednimi lub dźwiękiem *j. W szczególności dawne *g zmieniło się w prasłowiańskie *ž, jeśli występowało przd samogłoską *e (dlatego mamy zachowane w polszczyźnie oboczności typu mogę | może). Z kolei samogłoska *ъ jest (w każdym razie w środku wyrazu między spółgłoskami) kontynuacją przedsłowiańskiego krótkiego *u. A zatem *žegъz- mogło się regularnie rozwinąć z wcześniejszej (przedsłowiańskiej) formy *geguz-. Pozostaje jeszcze końcowa spółgłoska *z. Ma ona ciekawe pochodzenie, bo rozwinęła się z praindoeuropejskiej głoski tylnojęzykowej miękkiej – dźwięcznej *ǵ lub dźwięczno-przydechowej *ǵʰ. W wielu językach indoeuropejskich głoski te utożsamiły się ze zwykłymi („twardymi”) *g i *, ale w kilku grupach, między innymi w językach indoirańskich i bałtosłowiańskich, ich rozwój poszedł odmienną drogą. Podsumowując, słowo *žegъz- możemy wyprowadzić z hipotetycznego dawniejszego *geguǵ-, na razie nie zastanawiając się, czy *g i *ǵ kontynuują praindoeuropejskie spółgłoski wymawiane z przydechem, czy bez przydechu.

W tym miejscu zakończmy na razie rekonstrukcję wewnętrzną i spójrzmy na dane porównawcze w grupie języków bałtyjskich, najbliżej spokrewnionych ze słowiańskimi. Standardowa litewska nazwa kukułki, najczęściej używana współcześnie, to gegutė, ale jest to forma wtórna. Powstała, podobnie jak wariant gegulė, wskutek zdrobnienia oryginalnej nazwy ptaka, gegužė (jest to także litewska nazwa maja jako miesiąca kukułczych godów). Pasuje ona idealnie do formy prasłowiańskiej, ponieważ litewskie *ž pochodzi z tego samego dawniejszego źródła co słowiańskie *z. Potwierdzają to inne bałtyjskie nazwy kukułki: łotewskie dzeguze i staropruskie geguse [geguzeː] Wszystkie one wskazują na prabałtyjską formę kontynuującą to samo *geguǵ-, które wydedukowaliśmy wcześniej na podstawie formy prasłowiańskiej. Zobaczmy, czy naszą pracę detektywistyczną można posunąć dalej.

Żeby zbadać gżegżółkę, specjalista musi się przyjrzeć wszystkim istotnym szczegółom. Foto: S. Seyfert. Źródło: Wikipedia, licencja CC BY-SA 3.0.

Historyczne kontynuacje praindoeuropejskich spółgłosek dźwięczne i dźwięczno-przydechowe (wyraźnie rozróżniane np. w językach germańskich, w łacinie, grece czy sanskrycie) utożsamiły się w językach bałtosłowiańskich. Na szczęście czasem można znaleźć ślady obecności lub braku dawnego przydechu. Tak zwane prawo Wintera stwierdza, że prabałtosłowiańskie samogłoski krótkie ulegały wzdłużeniu, jeśli następująca po nich spółgłoska była dźwięczna, ale nieprzydechowa w języku praindoeuropejskim. Aczkolwiek specjaliści nie są do końca zgodni na temat zakresu występowania prawa Wintera, stanowi ono silną poszlakę na rzecz wywodzenia *geguǵ- z dawniejszego *g(ʰ)egʰuǵʰ-, ponieważ ani w grupie bałtyjskiej, ani w słowiańskiej nic nie wskazuje na winterowskie wzdłużenie *e ani *u.

Prawo Wintera nie daje podstaw do rozstrzygnięcia, jakim sposobem wymowy (z przydechem czy bez) odznaczała się pierwotnie spółgłoska początkowa, ale i tu mamy pewną wskazówkę. Ze względu na powtarzające się spółgłoski nasze prabałtosłowiańskie *geguǵ- wygląda na wyraz zawierający tzw. reduplikację. Reduplikacja to zabieg polegający w większości przypadków na skopiowaniu początkowej spółgłoski, dodaniu do niej samogłoski i doklejeniu utworzonej w ten sposób sylaby do początku podstawy słowotwórczej, którą poddajemy tej operacji. W języku praindoeuropejskim reduplikacja tego typu (tzw. reduplikacja częściowa) pełniła szczególnie ważną rolę w odmianie czasowników. Cały szereg form koniugacyjnych tworzono w ten sposób, co najlepiej widać w starożytnej grece i sanskrycie.

Wykorzystywano jednak reduplikację także, choć na skromniejszą skalę, jako metodę tworzenia rzeczowników i przymiotników. Na przykład od rdzenia czasownikowego *kʷel(h₁)- ‘chodzić dokoła, krążyć’ utworzono zreduplikowany rzeczownik *kʷe-kʷl-o- ‘koło’ lub ‘krąg, okrąg’ (od którego pochodzą m.in. greckie kúklos, sanskryckie cakram i angielskie wheel). Wydaje się, że w przypadku tych części mowy indoeuropejska reduplikacja symbolizowała uporczywą powtarzalność czynności lub cechę występującą ze szczególnym nasileniem. Jeżeli faktycznie mamy do czynienia z reduplikacją w przypadku *geguǵ-, to należy tę formę analizować jako *ge-guǵ-, przy czym pierwsza i druga spółgłoska powinny być identyczne. Jeśli reduplikacji poddano rdzeń zawierający dwie spółgłoski przydechowe (*gʰuǵʰ-), to także sylaba reduplikacyjna powinna zawierać *.

A zatem jeśli słowo oznaczające kukułkę utworzono, zanim rozeszły się drogi języków bałtyjskich i słowiańskich, i jeśli poprawne jest założenie, że mamy do czynienia z reduplikacją, to odpowiednia forma „wczesnoindoeuropejska” (może niekoniecznie praindoeuropejska, ale w każdym razie dawna) wyglądałaby tak: *gʰe-gʰuǵʰ- (plus sufiksy wyrażające rodzaj gramatyczny i/lub zabarwienie uczuciowe). Sądząc z innych podobnych przypadków, taką nazwę nadano by ptaszkowi, który często robi *gʰuǵʰ, cokolwiek miałoby to znaczyć. Mało prawdopodobne, żeby chodziło o kukanie, bo ani przydech, ani użycie dwóch różnych spółgłosek indoeuropejskich (* i *ǵʰ różniły się miejscem artykulacji!) nie pasują do typowych schematów tworzenia onomatopeicznych nazw kukułki. Jeśli więc mamy wyjaśnić pochodzenie gżegżółki przez rozłożenie jej do końca na językowe czynniki pierwsze, musimy się skupić na centralnym rdzeniu *gʰuǵʰ-, poszukać jego ewentualnych krewnych w innych językach indoeuropejskich i zrekonstruować jego znaczenie. I o tym będzie kolejny, ostatni odcinek mini-serii.

Udostępnij wpis

7 thoughts on “Gżegżółka, czyli skąd się biorą słowa (2)

  1. Wiem, że pisze Pan zgodnie z oficjalną wersją rozwoju języka polskiego. Jednakże próbuje Pan wykazać, że spółgłoska g była podstawą dla spółgłoski ż. Zwróci Pan jednak uwagę na to, że przywołane prawa wskazują jedynie na warunkowe zachowanie dźwięcznych (przydechowych?). Inaczej mówiąc oficjalna wersja, w ślad za nauką niemiecką, zamieniła przyczynę ze skutkiem. Zarówno lenicja, jak i palatalizacja mogły doprowadzić do wyciszenia, nie do udźwięcznienia samogłosek. Jeśli zastosuje pan model odwrotny od wyuczonego, to dostrzeże Pan zależności między językami, które z czasem stają się oczywiste. to spółgłoska ż musiała być podstawą dla spółgłoski g. Do takiego wniosku zmuszają zasady prawidłowego rozumowania, zwane też logiką. teoria G>Z” nie jest w stanie nie tym zasadom oprzeć. Jeśli z rozkładu słowa wynika, że g wymienia się na ż, lub że występuje samo ż, to należy wnioskować, że spółgłoska wysokoenergrtyczna zachowała się w tym słowie, podczas gdy w innych pokrewnych już ona nie występuje a jej miejsce zajął tańszy energetycznie zamiennik. Stosując tę zasadę ustali pan pochodzenie, a przede wszystkim pierwotny sens, słów w językach wyciszonych, skreolizowanych. Pozwoli sobie Pan na chwilę zadumy w tym temacie.

  2. Zmiany typu g > dʒ > ʒ przed samogłoską przednią należą do najpospolitszych w językach całej Ziemi, ponieważ po prostu są naturalne. Przesunięcie języka ku przodowi wskutek koartykulacji powoduje zwiększenie powierzchni kontaktu centralnej części języka z podniebieniem twardym i artykulację palatalną zamiast welarnej z tendencją do afrykacji. Identyczne zmiany zaszły wielokrotnie i niezależnie na przykład w językach romańskich; dlatego np. z łacińskiego gens (biernik gentem) powstało włoskie gente [dʒɛnte] i francuskie gent [ʒɑ̃] (w starofrancuskim początkowa spółgłoska miała jeszcze wymowę [dʒ]). Nie ma to nic wspólnego z udźwięcznianiem, bo i [g], i [ʒ] są dźwięczne, ani z przydechem, bo niezależnie od pochodzenia prasłowiańskie *g (mogące kontynuować *g, *gʷ, *gʰ albo *gʷʰ) ulegało palatalizacji przed *j, *e, *i, *ē, *ī/*ei, *eu, *eN (które następnie rozwinęły się w *j, *e, *ь, *ě, *i, *ju, *ę). W tej samej pozycji *k (pochodzące od *k lub *kʷ) rozwinęło się w *č [tʃ]. Ta tendencja jest asymetryczna: nie znam przykładu procesu odwrotnego, czyli zmiany ʒ > g przed samogłoską tylną lub spółgłoską. Trudno sobie wyobrazić, co z fizjologicznego i artykulacyjnego punktu widzenia mogłoby spowodować taką zmianę. Podobnie nie znam przypadku, żeby rozrzucone po podłodze skorupy podskoczyły spontanicznie, połączyły się w dzbanek i wylądowały na stole.

    Dziękuję uprzejmie za rady, żebym zaprzęgał wóz przed koniem, bo tak będzie oryginalniej.

  3. Nic nowego mi Pan nie powiedział. Od 1986 roku walczę ze sobą, by nie ulec pomysłom niezgodnym z tym, czego Pan uczy. Nie udało mi się przekonać samego siebie do uznania nieobalalnych teorii, pomimo usilnych starań. Może ja słyszę inaczej?

    • Zgodnie z Pana życzeniem nie będę namawiać do zmiany sprawdzonych metodologi. Jeśli jednak pisze Pan ten artykuł, to możliwe, że chce się Pan swoją wiedzą podzielić. Także ze mną. Jeśli czas Panu pozwala, to wytłumaczy mi Pan czemu wołu nie można przypiąć do karety, takiego choćby sedana z własnym napędem? Dokladniej: jeśli wymiana g-ż jest powszechna, to w jakich językach występuje tak powszechnie jak w słowiańskich? Szczególnie w językach bez wspólnego przodka ze słowiańskimi?

  4. Przykłady (bardzo liczne) z języków indoirańskich lub romańskich nie wystarczą? W jednej i w drugiej grupie mamy zmiękczenie *g przed samogłoskami przednimi. W grupie romańskiej był to proces, którego rozciągnięcie w czasie widać gołym okiem. Najpierw łacińskie /g/ zmieniło się w otoczeniu palatalizującym w późnołacińskie [gʲ]. Następnie nastąpiła naturalna (z przyczyn artykulacyjnych) asybilacja (pojawienie się elementu szczelinowego): gʲ > dʒ. Mimo że używamy tu różnych symboli IPA, są to dźwięki akustycznie bardzo podobne, co sprzyja zmianie. Polacy zwykle słyszą np. węgierskie “gy” [ɟ] ≈ [gʲ] jako polskie “dź”, a specjaliści spierają się, czy jest to spółgłoska zwarta, czy zwartoszczelinowa (spór o tyle jałowy, że z fonetycznego punktu widzenia nie ma wyraźnej granicy między obiema możliwościami). W niektórych językach romańskich (na przykład we włoskim lub rumuńskim) [dʒ] pozostało bez zmian. W innych (francuski, portugalski) uprościło się do [ʒ], dokładnie jak w prasłowiańskim (gdzie też zmiana *g > *ž przebiegała etapami, a stadium pośrednim było *dž [dʒ]). W starohiszpańskim również spalatalizowane “g” wymawiane było najpierw jako [dʒ], później jako [ʒ], ale w XVII/XVIII w. uległo najpierw ubezdźwięcznieniu, dając [ʃ], a w końcu przekształciło się w [x], które mamy w dzisiejszym hiszpańskim (gente [ˈxente]). W katalońskim mamy (zależnie od dialektu) i starsze [dʒ], i nowsze [ʒ]. Podobne palatalizacje występowały w innych językach indoeuropejskich, np. w staroangielskim (dlatego niderlandzkiemu egge albo niemieckiemu Ecke, z pragermańskiego *agjō, odpowiada angielskie edge ze spółgłoską [dʒ]). We wszystkich tych przypadkach łatwo wykazać, że [g] było spółgłoską pierwotną, a [dʒ] lub [ʒ] wynikiem jej zmiękczenia (palatalizacji) w konkretnym kontekście.

    Fakt, że języki indoirańskie, romańskie, słowiańskie i angielski należą do tej samej rodziny i kiedyś miały wspólnego przodka, nie ma znaczenia, bo wszystkie te palatalizacje zachodziły niezależnie od siebie i w różnym czasie, co również nietrudno udowodnić. Ale przykłady z innych rodzin językowych – np. z różnych języków afrykańskiej grupy bantu, gdzie dość często [k], [g] przechodzą w palatalne [c], [ɟ], w palatalno-dziąsłowe [tʃ], [dʒ] albo w zębowo-dziąsłowe [ts], [dz] – można łatwo mnożyć. Jest na ten temat spora literatura. Jeden z autorów (Guion 1998) pisze już we wstępie do artykułu: “Velar palatalization before front vowels is generally considered to be not only one of the most common types of palatalization, but indeed a very common sound change in the world’s languages [Bloomfield, 1933; Chen, 1973; Bhat, 1978; Hock, 1991]”.

    Specjalnym przypadkiem jest arabski, w którym dawne [g], zapisywane jako litera gimel i wymawiane jako [g] we wszystkich innych językach semickich, bezwarunkowo (czyli w każdej pozycji) zmieniło się w [dʒ] (wymowa zalecana w literackim arabskim), a w niektórych dialektach dalej w [ʒ]. Jest jednak kilka dialektów konserwatywnych, w których utrzymała się dawniejsza wymowa [g] (np. egipski arabski) albo palatalna, ale zwarta [ɟ] (np. w Sudanie). Także arabska nazwa litery gimel, ǧīm, wymawiana jest [dʒiːm] w standardowym arabskim, a w dialektach [ʒiːm], [ɡiːm] albo [ɟiːm].

    • Dziękuję za odpowiedź cierpliwość. Jednak słuchając rozmów we wskazanych językach słyszę wyraźnie, że języki słowieńskie, szczególnie polski, są wyjątkowo dźwięczne. W pozostałych mam wrażenie jakbym słuchał osób z wadami budowy języka. Zwłaszcza arabski przypomina dźwięki niemowy. Fak, jest to wrażenie subiektywne, ale narzuca stwierdzenie, że trudniej jest mówić po polsku, niż w pozostałych wymienionych językach. Sprowadzając to do wydatkowania energii, mówienie po polsku jest bardziej energochłonne. Jeśli przyjmiemy (chyba słusznie), że wymowa ż kosztuje organizm więcej niż wymowa g, to stosując zasadylogiki możemy określić pewne zależności. Przy wnioskowaniu z większego na mniejsze: jeśli w mowie występuje drogie ż, to tym bardziej wystąpi tanie g. I tak jest w języku polskim. Wnioskowanie z mniejszego na większe: jeśli nie występuje tanie g, to tym bardziej nie wystąpi drogie g. W przypadku języka: jeśli rzadko występuje tanie g, to jeszcze rzadziej wystąpić może drogie g. Zasady wnioskowania w logice są uniwersalne i to one decydują o eliminacji wystąpienia określonych zdarzeń. Tak też jest w mowie. Oczywiście powyższe jest słuszne jedynie w przypadku gdy ż jest faktycznie dla organizmu bardziej energochłonne niż g. Jeśli zastosujemy eliminację logiczną, to udźwiecznianie g do ż istnieje w mowie jedynie w wyniku zaszłości. Pozostaje w mowie pomimo wyciszenia się tej spółgłoski w innych słowach z tego samego źródła. Dlatego w polskim jest droga-dróżka, która wyciszyła się do trasy i traktu. Uzyskane z obserwacji odmiany spółgłosek, to obserwacje z natury. Jednak interpretacja mechanizmów, to już teoria. Jak każda inna powinna być weryfikowana sitem logicznym. Zasada zachowania energii, podobno prawdziwa ;), musi dotyczyć wszelkich przemian energetycznych, także wydatkowania energii na mowę. Sito eliminuje teorię zastępowania w mowie spółgłoski g bardziej energetyczną. Gdyby presja taka była naturalna, to większość języków powinno brzmieć podobnie dźwięczne, lub bardziej dźwięcznie niż polski. Jest wszak odwrotnie, co stwierdzamy z natury. Skoro sito logiczne wskazuje na tendencje wyciszające, to wnioskować należy, że stary język europejski obfitował w dźwięczne spółgłoski zdecydowanie bardziej niż obecne języki europejskie i indoeuropejskie. Zaobserwowane z natury wymowy słów to fakt, jednak interpretacja ich natury, to teoria. Teoria starszeństwa g są situ nie opiera, starszeństwa ż już tak. Chyba, że założenie kosztów energetycznych tych spółgłosek nie jest zgodne z rzeczywistością. Ta wartość jest więc kluczowa.

  5. Przepraszam za oporność betonu ale chcę uznać wskazaną przez Pana wersję wydarzeń. Dlatego stosuję metody eliminacji. W tym stosowane w logice i statystyce. Nie wiem czy słusznie ale wyszedłem z założenia ustalenia poziomu energii jako niesie głos. Z podstaw fizyki wiadomo ogólnie, że im większą energię ma fala, tym jej długość jest mniejsza a częstotliwość większa (przy tej samej amplitudzie). W mowie większa częstotliwość jest słyszalna jako ton wyższy. Aby nadać dźwiękom mowy wyższą częstotliwość ciało człowieka musi wydatkować więcej energii poprzez napięcie mięśni. Tak przynajmniej wynika z zasady zachowania energii. Wyjątkowo uniwersalne narzędzie wnioskowania, występujące w postaci krzywej dzwonowej, wskazuje za najbardziej prawdopodobne zdarzenia te, których notuje się najwięcej. Krzywa Gaussa, bo i taka ma nazwę, wskazuje, że mniej jest języków zawierających statystycznie więcej spółgłosek wysokoenergetycznych. Więcej natomiast języków zawierających więcej spółgłosek niskoenergetycznych. Z tego wnioskować należy, że naturalnym zjawiskiem jest eliminacja wysokoenergetycznych na korzyć niskoenergetycznych. Czyli wskazuje na przemianę wysokoenergetycznych w niskoenergetyczne. Kierunek faktycznie dziwny ale wyznaczają go, jak do tej pory w tutejszych komentarzach, trzy narzędzia logiczne. Jeśli istnieją fakty obalające skutki takiego wnioskowania, to chętnie je poznam. Takich mi nie przedstawiono, zatem wnioskowanie prowadzi do stwierdzenia, że pierwotna mowa przodków Indoeuropejczyków statystycznie zawierała więcej spółgłosek wysokoenergetycznych, niż języki współczesne. Mechanizmy powstawania spółgłosek w jamie ustnej nie są tutaj wyznacznikiem możliwego poziomu statystycznego rozkładu spółgłosek przy powstawaniu mowy jaką znamy. Są wyznacznikiem powstawania dźwięków, mowy jednak nie. Można wszak wskazać na pierszeństwo powstania podczas krzyków, przykładowo, dźwięków przypominających “ła” przed przypominającymi “ra”. To jednak o powstaniu mowy nie przesądza. O tym przesądza celowość przekazywania informacji za pomocą dźwięków oraz warunki w jakich do tego dochodzi. Jaki był cel pierwszego systemu dźwięków, który można nazwać mową? W jakich warunkach miała ona funkcjonować? Na te pytania musimy poznać odpowiedzi by móc określić charakter mowy naszych przodków. Jeśli gdzieś popełniłem błąd w rozumowaniu proszę o jego zasygnalizowanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *