To dość znana historia, ale dobrze ilustruje różnicę między językiem przekazywanym kulturowo przez uczenie się w otoczeniu społecznym a genetycznie utrwaloną zdolnością do wydawania określonego sygnału dźwiękowego. Dwaj starogreccy komediopisarze z V w. p.n.e. przekazali nam onomatopeiczną imitację beczenia owiec. Hermippos ze Smyrny oddał je jako βᾶ, a Kratinos z Aten jako βῆ βῆ.
Jak to czytać w klasycznej grece? Znak ῀ symbolizuje tzw. akcent cyrkumfleksowy czyli zmianę tonu z wysokiego na niski w obrębie tej samej sylaby (zawierającej długą samogłoskę lub dyftong). Litera α (alfa) oznaczała w starogreckim samogłoskę otwartą [a], w tym przypadku długie [aː]. Litera η (eta) oznaczała samogłoskę [ɛː], długą, o otwartej wymowie, nieco zbliżonej do [æ] w angielskim bad. Od V w. p.n.e. konsekwentnie odróżniano ją od dźwięku [e] zapisywanego jako ε (epsilon). Był on podobny do polskiego e, choć być może odznaczał się nieco wyższą artykulacją. Litera β oznaczała [b]. A zatem świadectwo autorów starożytnych dowodzi, że 2500 lat temu owce beczały [baː] lub [bɛː bɛː] (dla porządku: z opadającą intonacją każdej sylaby). Raczej nas to nie dziwi, bo w taki sam lub bardzo podobny sposób naśladujemy głosy owiec w naszych czasach.
Co się jednak stało z językiem greckim? Około IV w. p.n.e. w niektórych dialektach dźwięczne spółgłoski zwarte zaczęły być wymawiane jako szczelinowe. Mniej więcej w I w. n.e. zmiana ta objęła również standardową wymowę wykształconych Greków. Nie towarzyszyła jej zmiana pisowni; po prostu litera β zaczęła oznaczać nie [b], ale [v] (i tak jest do dzisiaj w języku nowogreckim). Różnice akcentu tonalnego zanikły; zastąpił go nacisk wyrazowy niewymagający określonej melodii głosu. Wymowa samogłoski [ɛː] ulegała stopniowemu zwężeniu. Około 150 r. n.e. zaczęto mylić η (etę) z ι (jotą). Proces ten zakończył się w V w. n.e. utożsamieniem wymowy obu liter. Nieco wcześniej przestano odróżniać długość samogłosek. Tylko litera α nie zmieniła wartości fonetycznej (choć dziś zawsze oznacza krótkie [a], bo język nowogrecki nie ma samogłosek długich).
Głos owiec zapisany w epoce klasycznej jako βα albo βη βη i odczytany wg dzisiejszych konwencji łączących pisownię z wymową brzmiałby zatem [va] albo [vi vi]. Dowodzi to, że język ludzki ewoluuje znacznie szybciej niż wokalizacje owiec, które – jak się wydaje – nie zmieniły się znacząco od czasu, gdy przodkowie owiec oddzielili się od przodków kóz, czyli przez ostatnie 4 mln lat. Jeśli dzisiejsi Grecy chcą zapisać beczenie owcy, robią to zwykle tak: μπέε, co wymawia się [bee]. Może się wydawać dziwne, że naród, który wynalazł alfabet, nie może zapisać [b] na początku wyrazu po prostu za pomocą bety, ale dzieje się tak właśnie z powodu opisanych wyżej zmian. Nawet dzisiejsza nazwa litery β nie brzmi jak po starogrecku [bɛːta], tylko [vita]. Podobnie γ i δ nie nazywają się już [gamma] i [delta], tylko [ɣama] i [ðelta].
Wbrew pozorom onomatopeje naśladujące głosy zwierząt to nie tylko taka sobie ciekawostka, ale całkiem poważny argument w dyskusjach na temat wymowy starogreckiej. Dzięki greckim owcom z V w. p.n.e. możemy ustalić ponad rozsądną wątpliwość, że klasyczna wymowa β była inna niż ta, którą słyszymy dzisiaj, a samogłoska oznaczana η musiała mieć dość otwartą wymowę, skoro to jej użyto do naśladowania beczenia obok alternatywnego wariantu z jeszcze bardziej otwartym α.
A jak ma się do tego chór żab u Arystofanesa (Brekeke keks, koaks, koaks)? Czy i żaby zmieniły wymowę od 400 r p.n.e.?
Moim zdaniem to całkiem udana onomatopeja dla rechotania (nie mulić z kumkaniem), podobnie jak starogreckie γρῦ [gruː] dla chrząkania świń. To drugie musi pochodzić z czasów, gdy ypsilon (w tym przypadku długi) był jeszcze wymawiany jako [uː], a nie późnoklasyczne [yː] (jak niemieckie długie ü) ani tym bardziej jak dzisiejsze greckie [i], bo jako żywo żadna świnia nie mówi [gri gri].