Nasz znakomity gospodarz, Mirek Dworniczak, lubi ciekawostki o nazwach pierwiastków. Oto garść ciekawostek o srebrze.
Niewiele pierwiastków nazwano w tak dalekiej przeszłości, że ich pochodzenie nie jest jasne. Należy do nich srebro. Jego polska nazwa brzmiała z początku śrzebro, bo taki był regularny rozwój prasłowiańskiego *sьrebro. Ale sekwencja spółgłosek śrz była w staropolszczyźnie bardzo kapryśna, bo kłopotliwa w wymowie, zwłaszcza że w dobie staropolskiej rz wymawiano podobnie jak czeskie ř (czyli jako spółgłoskę jednocześnie wibrującą i szczelinową). Często upraszczano wymowę zbitki śrz, zastępując rz zwykłym r (śrebro). Tak czyniono na Mazowszu i w Małopolsce, podczas gdy Wielkopolska pozostawała wierna starej wymowie. Istniały też inne warianty, jak strzebro, a nawet jrzebro. W gwarach spotyka się zastąpienie drugiej spółgłoski wibrującej przez ł (strzebło). Warto też wspomnieć strzébro w języku kaszubskim i śląskie strzybro, a pod Cieszynem także strzybło. Nie wiadomo, dlaczego w polszczyźnie głównego nurtu wygrała forma nietypowa, całkowicie odmiękczona (srebro), inaczej niż w słowach takich jak środa lub średni (dawne śrzoda, śrzedni).
W innych językach słowiańskich mamy podobnie: w rosyjskim jest serebró, a w w stylu poetyckim srebró (zapożyczone ze starocerkiewnego sьrebro). Także w ukraińskim jest serebró. W dawnym dialekcie Nowogrodu Wielkiego (zachowanym w średniowiecznych zapisach na korze brzozowej) było sьbro, z zanikiem pierwszego r. Po górnołużycku mamy slěbro, gdzie pierwsze r nie zanika, ale ulega rozpodobnieniu. Po czesku jest stříbro (króre niewątpliwie miało wpływ na formę śląską), po słowacku striebro, a w językach południowosłowiańskich ogólnie srebro. Forma staro-cerkiewno-słowiańska sьrebro jest praktycznie identyczna z prasłowiańską.
Na tym jednak nie koniec komplikacji. W językach bałtyckich występuje słowo ewidentnie o tym samym pochodzeniu, ale nieco innej formie: litewskie sidabras, łotewskie sudrabas (przy czym w obu językach, tak jak w polskim, spotyka się rozmaite warianty gwarowe). W wymarłym języku staropruskim (zachodni odłam grupy bałtyjskiej) srebro nazywano siraplis lub sirablan. Jak widać, spółgłoski /r/ i /l/, a we wschodniobałtyjskich także /d/, wymieniały się dość swobodnie, a czasem nawet przesuwały w obrębie wyrazu lub znikały, co tłumaczy się dość powszechnie spotykanymi nieregularnymi upodobnieniami, rozpodobnieniami i przestawkami w słowach, które zawierają zbyt wiele spółgłosek płynnych typu /r/, /l/ (patrz „rablador” i „labolatorium”). Trudno byłoby ustalić pierwotny stan rzeczy, gdyby omawiane słowo nie istniało poza grupą bałtosłowiańską.
Spotykamy je jednak w językach germańskich. Formy takie jak angielskie silver, niemieckie Silber, staroislandzkie silfr czy gockie silubr dają się sprowadzić do rekonstrukcji pragermańskiej *silubra- (rzeczownik rodzaju nijakiego). Formy germańskie, bałtyckie i słowiańskie różnią się jednak na tyle, że nie można ich zredukować do jednej praformy. Wspólnym mianownikiem mogłoby być coś w rodzaju *siRVbRom, gdzie wymowa każdego *R może się wahać między /r/ a /l/, natomiast samogłoską środkowej sylaby może być /e/, /a/ lub /u/ (*silabro- ~ *silubRo-~ *sireblo- itd. – możliwości jest wiele). Słowo to nie wygląda na indoeuropejskie, a nieregularna zmienność każe podejrzewać, że mamy do czynienia z zapożyczeniem ze wspólnego źródła lub – co bardziej prawdopodobne – ze „słowem wędrowniczkiem” (niem. Wanderwort), zapożyczanym w starożytności z języka do języka i ulegającym przy tym zniekształceniom. Nic w tym dziwnego, bo srebro, występujące w stanie rodzimym, było znane różnym ludom od neolitu i stanowiło towar eksportowy oraz substytut pieniądza. Nazwa używana przez producenta wędrowała z towarem wzdłuż dawnych szlaków handlowych.
Ale skąd wędrowała? Oprócz wspomnianych języków słowo silabur (kolejny wariant, inny od pozostałych!) pojawia się w języku celtyberyjskim. Był to język celtycki używany w północnej Hiszpanii, wymarły około dwóch tysięcy lat temu. Silabur występuje w nim obok refleksu ogólnoceltyckiego słowa *argantom ‘srebro’ jako jego synonim. Nie jest jasne, czy była między nimi jakaś różnica odcienia znaczeniowego, bo język celtyberyjski jest zachowany tylko szczątkowo w niezbyt długich tekstach. Słowo silabur ma nietypową budowę: nie bardzo wiadomo, do jakiego typu deklinacji rzeczowników należało – na milę pachnie zapożyczeniem. Prócz niego mamy baskijskie zilar (w dialektach i tekstach historycznych także zilhar, zirar, zidar). Zdaniem Larry’ego Traska, autora baskijskiego słownika etymologicznego, można te formy sprowadzić do prabaskijskiego *zirar (baskijskie z wymawiane jest podobnie jak polskie s). Taka forma niezbyt się nadaje na prototyp celtyberyjskiego silabur, ale na tyle je przypomina, że warto rozważyć możliwość jego równoległego zapożyczenia z innego języka starożytnej Iberii.
W czasach antycznych wielkie znaczenie miały kopalnie srebra na południu Hiszpanii, kontrolowane początkowo przez Fenicjan z Kartaginy, a po wojnach punickich przez Rzymian. Ważnym ludem miejscowym, zapewne zaangażowanym w handel srebrem, byli Tartesjanie, używający języka spoza rodziny indoeuropejskiej, o nieustalonych pokrewieństwach. Niestety nie wiemy, jak nazywali srebro. Fenicka nazwa srebra, kesep, pochodziła od prasemickiego *kasp- i oczywiście nie miała nic wspólnego z omawianymi wyżej słowami. Pozostaje jeszcze język Iberów, również nieindoeuropejski, używany we wschodniej i południowo-wschodniej Hiszpanii, także w rejonach, gdzie wydobywano srebro i gdzie bito z niego monety. Choć znamy wartość fonetyczną znaków pisma iberyjskiego, jedynie garść słów jest dla nas zrozumiała. Na szczęście jednym z nich jest akurat nazwa srebra, śalir, pojawiająca się często w napisach na monetach w złożeniu ze słowem ban, funkcjonującym jako liczebnik ‘1’ i zarazem partykuła wyrażającą nieokreśloność. A zatem śalirban można interpretować jako ‘sztukę srebra’ (srebrny denar), czyli srebro w formie policzalnej. Trudno się oprzeć wrażeniu, że śalir mogło być zapożyczone do baskijskiego jako zilar (a może w ogóle są to wyrazy pokrewne, aczkolwiek nie ma pewności, czy język iberyjski był spokrewniony z baskijskim), natomiast celtyberyjski oraz języki germańskie i bałtosłowiańskie przejęły zniekształcone słowo śalirban (→ silabur, *silVbrom), uogólniając jego znaczenie ze ‘srebrnej monety’ na ‘srebro’. Srebrne monety iberyjskie były bite głównie w okresie od III do I w. p.n.e., więc wędrujące z Hiszpanii słowo mogło trafić do dialektów pragermańskich przed ich zróżnicowaniem się, a w końcu dotrzeć osobnymi, być może krętymi drogami do Bałtów i Słowian. Ominęło przy tym języki celtyckie Wysp Brytyjskich.
Idealnym pośrednikiem w zapożyczaniu byłby galijski, inny wymarły język celtycki, który w ostatnich stuleciach przed naszą erą rozszerzył swój zasięg na wielki obszar Europy, od właściwej Galii (dzisiejszej Francji) po Karpaty i Bałkany, a nawet Galatę w Azji Mniejszej. Dialekty galijskie z jednej strony miały bliskie kontakty z Iberami w południowej Galii, a z drugiej – wywierały silny wpływ na język Germanów w Europie Środkowej. Gdyby nazwa srebra typu *silVbrom istniała w galijskim, wyjaśniłoby się pochodzenie zagadkowych form spotykanych w językach północnych. Niestety galijski udokumentowany jest bardzo fragmentarycznie i znamy tylko niewielką część jego słownictwa. Wiemy, że istniało w nim słowo arganton ‘srebro’, ale brak danych, żeby potwierdzić lub wykluczyć istnienie synonimu podobnego jak w celtyberyjskim.
Na zakończenie uwaga na temat celtyckiego *argantom: jest to refleks bardzo starej, indoeuropejskiej nazwy srebra, poświadczonej także w łacinie (argentum), w językach indoirańskich (sanskryckie rajatám, staroperskie ṛdatam) i kilku innych. Pokrewna, choć niezależnie utworzona, jest także grecka nazwa srebra árguros. Słowa te pochodzą od praindoeuropejskiego rdzenia *h₂arǵ- ‘połyskiwać, bieleć’, od którego tworzono na rozmaite sposoby przymiotniki o znaczeniu ‘biały, błyszczący’ (por. greckie argḗs), a także ‘szybki jak błyskawica’ (jak w greckim argós albo staroindyjskim ṛjrá-). Srebro było więc nazywane po prostu ‘lśniąco białym (metalem)’.
Dzięki serdeczne, Piotrze! Bardzo ciekawa opowieść.